Bono z U2 walczy z piractwem

Wokalista zespołu U2, Bono, uznał piractw internetowe za jedno z największych zagrożeń dla współczesnego świata. W swej argumentacji powołuje się głownie na to, ze z powodu wymiany plikami mp3 najbardziej stratni są młodzi muzycy którzy nie potrafią jeszcze ściągnąć tłumów na koncerty. Jako rade na piractwo podaje przykład… komunistycznych Chin. Państwa cenzurującego głosy opozycjonistów w sieci. No po prostu śmiech na sali. Rozumiem racje Bono lecz jego argumentacja jest po prostu śmieszna. Zwłaszcza ta o pozbawianiu młodych zdolnych zarobków. Tak jakby wytwórnie nie brały nic za wyprodukowanie płyty. Panie Bono, zostań an lepiej przy pisaniu piosenek. Lepiej to Panu wychodzi.

Twitter uzależnia i to bardzo

Gorącym niusem dnia w dziedzinie mikroblogów jest wiadomość o panu młodym, który ćwierkał bezpośrednio sprzed ołtarza. Oto przykład jego wpisu:

Standing at the altar with @TracyPage where just a second ago, she became my wife! Gotta go, time to kiss my bride. #weddingday.

W sumie jest to zabawna sytuacja. Pokazuje on nam jednak jak to człowiek może być uzależniony od nowych technologii. Dzisiaj blogujemy z kościoła a niedługo będziemy aktualizować profil podczas jazdy na przykład samochodem lub podczas pilotowania samolotu. Oczywiście popadłem trochę w przesadę, lecz faktem jest, że wiele osób odbija sobie kiepskie życie towarzyskie w realu bujnym życiem towarzyskim w necie. Nie rozumiem takich osób. Sam mam konta na Facebooku, NK i paru innych serwisach społecznościowych. Lecz wśród znajomych mam tam tylko osoby poznane w realu. I przez poznane rozumiem, ze rozmawiałem z Kimi dłużej niż 20 minut. Ale może jestem człowiekiem starej daty :). Wszak niedawno stuknął mi 29 rok życia.